kursor

czwartek, 8 lutego 2018

Prolog

– Uwaga, uwaga! Następna stacja: Fiore. Prosimy wszystkich pasażerów o przygotowanie bagaży. – Z głośników dobiegł dźwięk komunikatu nadawanego przez kierownika pociągu, który wyrwał młodą dziewczynę ze snu. Uchyliła leniwie powieki, napawając się zapierającym dech w piersiach widokiem. Widoczny na horyzoncie szczyt Katedry Kardii onieśmielał swoją doskonałością, a całokształt dopełniało zachodzące na tarczy nieba słońce otoczone pomarańczową poświatą. Nieprzeciętny obraz koił zszargane nerwy dziewczyny, która od kilku dni nosiła w sobie potężną dawkę wyrzutów sumienia, smutku i żalu. Co rusz do jej umysłu powracały melancholijne wspomnienia przedstawiające przyjaciół, których w bezwzględny sposób opuściła. Pod osłoną nocy rychle zbliżającej się ku końcowi, kiedy słońce nie znalazło jeszcze swojego miejsca na niebie, opuściła rodzinną rezydencję i nie patrząc za siebie, ruszyła w stronę pobliskiej stacji kolejowej. Chociaż do oczu cisnęły jej się łzy, nie mogła sobie pozwolić na to, by znalazły ujście. Od chwili w której z uniesioną głową weszła do pociągu, była świadoma, że słowo wątpliwości powinno się dla niej stać czymś zupełnie obcym. I choć wiedziała, że podjęła słuszną decyzję, jej serce z sekundy na sekundę rozpadało się na coraz mniejsze części, które z czasem stawały się prochem rozwianym przez jej determinację. Zdecydowała – a to oznaczało, że nie ma już odwrotu. Nigdy nie zobaczy przyjaciół towarzyszących jej już od chwili narodzin. Tęskniła za wszystkimi i każdym z osobna. Za Panią Supetto, dziadkiem Belo, Libonem i Eido, czyli służącymi, którzy zawsze traktowali ją jak członka rodziny. Horologium ju nigdy nie uraczy jej kolejną partyjką szachów - i mimo, że każdą potyczkę przegrywała z kretesem, bardzo lubiła przebywać w towarzystwie starszego mężczyzny ze względu na jego śmieszny, brytyjski akcent. Dziadek Crux nie opowie jej kolejnej ciekawej historii ze swojego życia. Nigdy nie usłyszy też melodyjnego głosu Lyry, która zawsze śpiewała jej piękne kołysanki, kiedy blondynka była jeszcze dzieckiem. Nie będzie miała przyjemności noszenia ubrań z najwyższej klasy wełny, których projektantką była urocza Aries. Cancer, jeden z najlepszych fryzjerów na całym świecie, nie będzie miał okazji zaopiekować się jej włosami. Chociaż bliźnięta Gemi i Mini zawsze doprowadzały ją do szału swoimi psikusami, to musiała przyznać, że nigdy nie zostawiły jej w potrzebie. Pokojówka Virgo również zajmowała specjalne miejsce w sercu blondynki – mimo swoich masochistycznych zapędów była bardzo miła, co przejawiało się między innymi w tym, jak się do niej zwracała – zwykła nazywać ją księżniczką. Nie mogła też zapomnieć o swoich prywatnych ochroniarzach, z którymi dzieliła mnóstwo wesołych chwil. Taurus był bardzo radosny i wbrew swojej perwersyjnej stronie, zawsze stał u jej boku. Sagittarius to osoba zazwyczaj bardzo poważna i skupiona nigdy nie zdarzyło się, by ją zawiódł. Ciężko było zresztą podzielać opanowanie mężczyzny, przebywając w jego towarzystwie – na koniec każdego zdania zawsze dodawał słowa: halo, halo, co zazwyczaj rozładowywało napięcie i wprowadzało blondynkę w dobry nastrój. Miło wspominała też Scorpio, który był bardzo łagodnym człowiekiem: darzył dziewczynę dużym szacunkiem. Capricorn starał się, by na jej twarzy jak najczęściej gościł uśmiech. Największą sympatią z ów grupy darzyła jednak kamerdynera Loke'a, którego traktowała jak rodzonego brata – zawsze przekładał jej dobro nad swoje, uważał jej szczęście i bezpieczeństwo za priorytet. Mimo wszystko osobą, za którą tęskniła najmocniej, była jej opiekunka, Aquarius. Bezprecedensowo najbardziej nastrojowa i kłótliwa kobieta świata, która ukazywała swoją drugą twarz w obecności narzeczonego – Scorpio – wobec którego zawsze była życzliwa i kochająca. Na przekór temu, że z godnym podziwu zamiłowaniem lubiła dokuczać blondynce, mówiąc, że ta nigdy nie znajdzie chłopaka, Aquarius była dla niej jak starsza siostra, a ich więzi zacieśniły się po śmierci matki Lucy, Layli. Śmierci, która zmieniła całe jej dotychczasowe życie. Po pogrzebie żony jej mąż, Jude, całkowicie przestał interesować się swoją wówczas dziesięcioletnią córką, a każdą chwilę poświęcał pracy. Jako jedyna spadkobierczyni rodowego majątku, dziewczyna była wychowywana pod twardą ręką ojca, który z uporem maniaka wpajał młodej Lucy, że z czasem będzie zmuszona przejąć rodzinny biznes. Jednak naprzeciw bezdusznemu ojcu, który nie okazywał swojej pierworodnej nawet krzty najprostszych, jednak tak znaczących uczuć, wyszły pragnienia dziewczyny. A te znalazły swoje urzeczywistnienie w postaci ucieczki z domu, dzięki której Lucy miała szansę na spełnienie najskrytszych marzeń. I choć była w pełni świadoma, że czekają na nią przeciwności losu, którym ciężko będzie sprostać, z uśmiechem na ustach stawiała kolejne kroki na nowo obranej ścieżce w mieście, w którym nie spotka się z chłodem i wymaganiami despotycznego ojca nieliczącego się z jej uczuciami. Fiore, miasto leżące na drugim końcu Japonii, było jej przepustką do normalnego życia. Było miejscem, w którym już za niedługi czas miała rozpocząć kolejny etap edukacji na kierunku „dziennikarstwo i komunikacja społeczna” na jednej z najbardziej renomowanych uczelni w całym kraju. Dzięki rewelacyjnym wynikom, uzyskanych przez dziewczynę na egzaminach wieńczących jej naukę na poziomie licealnym, dostała się na studia już w pierwszym naborze. Zawczasu wynajęła mieszkanie w malowniczej miejscowości – Magnolii, skuszona wybornie niskimi opłatami. Została też przyjęta do pracy na stanowisko kelnerki w restauracji 8island, której właścicielem był uprzejmy, starszy Pan – Yajima. Była przekonana, że uda jej się ze wszystkim uporać, a ów stwierdzenie przybierało na sile z każdym ubywającym metrem między nią a stacją końcową. – Choć, Plue – szepnęła, głaszcząc śpiącego psa po głowie. – Już czas.